Poezja

Kamil Gara
Kamil Gara
miasto: Katowice rocznik: 1991-12-06

Debiutancki tomik poezji ?Szum wokół ciszy? udało mi się wydać za sprawą Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego ?Krywaj? jako nagroda główna w 2014 roku. Drugi tomik ?Fanaberie? został wydany w 2018 roku (Wydawnictwo Miniatura). Moje wiersze były publikowane w tygodniku Angora, w magazynie opt-art.net/helikopter i w magazynie Fabularie. Piszę teksty piosenek. Pracuję w Hotelu. Fascynuje mnie poezja Rafała Wojaczka. Żyję, żeby pisać i piszę żeby żyć.


Życie na kredyt

nasze ciała wypchane są kebabem

i coca-colą. ludzie nie lubią gotować w domach

bo czują się obco. uprawiają tam seks i kładą się spać po pijaku.



trzeba będzie to przełknąć i się zatruć.
ciekawe kto będzie na tyle odważny żeby nie poddać się kremacji.

jeszcze by ktoś pomyślał, że to twardy sen,

dopóki akt zgonu nie będzie jedyną drogą do spłaty wszystkiego.





Cornellia

wczoraj na rękach zdechła mi lalka.
dostałem ją od chorej dziewczynki.
mówiła, że kocha zwierzęta, dlatego na urodziny
ktoś dał jej raka. lalka tęskniła.
więc nie mogłem jej przed niczym powstrzymać.
chciała być tam, gdzie Cornellia.

ale nikt nie wiedział, że Cornellia
miała małą tajemnicę. zapuszczała włosy, żeby oddać je
dzieciom chorym na raka.

lalka mówiła, że Cornellia nie lubiła aniołków, które chcą zabrać dzieci,
takie jak ona.

jej włosy były piękne i długie. przez ostatnie wakacje
rozjaśniły się jeszcze bardziej, przez co wszyscy nazywali ją
słoneczkiem.

słońce czuje się winne, lalka czuje się winna,
ale nie ma nikogo, kto mógłby powiedzieć, że jej blask zniknął.
została plama na słońcu, która rozświetla nam drogę,
trudną do przejścia.





Psy są milsze od ludzi

kiedy wyprowadzam psa na spacer

to zawsze kończy się tak samo

pies przyprowadza mnie do domu

kładzie się obok łóżka

i ma nadzieje że ten zgon
będzie trwał tylko do rana



wytrzymuje to co weekend

rano merda ogonem

obok butelki z wodą

cieszy się że żyję



zapuściłem się

rzucam mięsem
odwadniam organizm

i kupiłem koszulkę z napisem

fucking world



ludzie mówią

schodzisz na psy

a ja im dziękuję



bo to największy komplement
jaki mogłem w życiu usłyszeć





Koniec to nowy początek

żywi mają prawo do poznania świata

z nawiązką a ty jesteś jakaś nieobecna

wylewasz łzy pod gołym niebem
i udajesz że to ulewa



czekasz na spadające gwiazdy
żeby pocieszyć się jednym życzeniem

które nigdy się nie spełnia



a może zrobisz wyjątek
postawisz na swoim i zatańczysz w deszczu

zrobisz piruet i w końcu wylądujesz



w punkcie wyjścia





Ballada do krwi



krew
która dopływa

do każdej części mojego ciała

przeszła już wszystko



dopłynęła do każdej materii

do serca

do braku żebra

do erekcji

tam czasami chciałbym

przytrzymać ją na dłużej



potem dalej

przez wykrzywiony kręgosłup



do ciemności do światła
do myślenia

do wysiłku



i nazwałbym ją królową

gdyby nie te wszystkie pokuty
za grzechy



do których mnie zmusza

za to jaki byłem nachalny

i chciałem jej więcej

w kilku miejscach naraz





Ze smakiem

miłość to bezkarnie kwantowa fizyka
z której zawsze byłem słaby



ale można nauczyć się siebie na pamięć
tylko żeby nie zapomnieć

składamy się z mowy ciała
bo słowa to za mało



nic nie jest metaforą
chyba że kolejny ból głowy

przed seksem



czasami szyjemy o sobie

różne historie
większość ma słaby materiał

na prawdę



i mimo że od czasu
do czasu
pękamy w szwach za nas oboje

to ciągle hoduje cię w sobie ze smakiem