Publicystyka

Mateusz Wabik
Mateusz Wabik
miasto: Kraków rocznik: 1975-11-19

Wydane tomiki poetyckie:
Próba głosu (KO ZLP, 1999)
Przestrzeń lokalna (STAL, 2003)
Spisek (Mamiko, 2009)
Marzenia słów (Miniatura, 2012)
Czarne msze za rzeczywistość (Mamiko, 2013)
Porażki poety z rynkiem pracy i kobietami (Mamiko, 2013)
Wiersze grozy (Miniatura, 2014)
Wewnątrz zgniecionej materii (Miniatura, 2015)
Głos z offu (Miniatura, 2016)


Klasycyzm, współczesność, a pamięć

Z początku trudno mi się czytało „Ruchome święta” Krzysztofa Kuczkowskiego, ponieważ poeta w kilku wierszach opisał obchodzenie świąt wielkanocnych i Bożego Ciała, a nastrój znany z biblijnych psalmów jakoś mi nie pasuje, w XXI wieku jest dla mnie sporym anachronizmem. Pamiętam z dawnych lat jak czytałem o tym, że katolicyzm miał wpływ na kulturę średniowiecza i baroku, dzisiaj mnie trochę dziwi, gdyż jakby jego wpływ na Polskę jest wynikiem wyborów parlamentarnych i prezydenckich, bardziej niż kulturowych, czy programowych jako np. manifest ugrupowań artystycznych. Jednakże religia jest tylko jednym z wątków tematycznych „Ruchomych świąt”. Poeta także spróbował w swoim tomiku opisać współczesną rzeczywistość, ludzi istniejących i w mediach i gdzieś w swoim małym, prywatnym świecie – poeta nawiązał np. w „Liściach liściach liściach” do zbiórki liści w Sopocie w 2011 roku, w „Adamku vs Kliczko” tęcza pojawiająca się nad Sopotem stała się tłem do oglądanej w TV walki pięściarskiej, w „Wojnie. Musi dokupić żelazek” podmiot liryczny opisał mężczyznę który, pomimo politowania z jakim traktowali go sąsiedzi, zamienił garaż na siłownię, w której postanowił trenować kulturystykę, a za ciężary posłużyły mu… żelazka.

Kilka wierszy poeta poświęcił także wspomnieniom. W wierszu pt. „Dlaczego nie mógłbym hodować gołębi?” poeta sięgnął do zakamarków pamięci i przypomniał wydarzenie z wczesnej młodości kiedy jako harcerz w wieku nastoletnim uczestniczył w pochodzie pierwszomajowym, zapewne pod koniec lat 60-tych. Poeta podobnie jak dawniejsi krytycy systemu komunistycznego zaakcentował sztuczność całej imprezy, celebrację bez żadnego szacunku dla czyichś wysiłków. Poeta, który w wierszu jest zarazem podmiotem lirycznym wspomniał to, jak miał podnieść pierwszoklasistę w kierunku trybuny z dygnitarzami, żeby malec mógł wręczyć bukiet goździków. Jednakże malec okazał się za ciężki „jakby miał kamienie w dupie”, a poza tym pomiędzy pochodem, a trybuną pojawił się „zwarty dwuszereg żołnierzy z bagnetami”. Poeta w tym wierszu posłużył się zabiegiem znanym z prozy – mediatyzacji, przytoczył także własny punkt widzenia sprzed lat, ba – użył wulgaryzmu, który w poezji klasycystów, do których zalicza się poeta (np. wiersz „Przypis do (Miłosza)”) jest czymś rzadkim. Jednakże jest to uzasadnione, gdyż władze PRL-u pomimo różnych akcji, zapewnień pozwalała na chuligaństwo, wulgarność i alkoholizm (o czym przeczytałem w autobiografii Krzysztofa Grabowskiego z Dezertera) i w latach PRL-u już drugoklasiści klęli jak szewcy, a co dopiero nastolatki. Wiersz pokazał kompletną bezradność harcerza, brak pomocy, atmosferę kompletnej obojętności dygnitarzy i żołnierzy wobec czyichś wysiłków. Ale przecież dzisiaj władza zaniedbuje wiele sfer, jest obojętna np. na zawieszenie pisma „Wyspa”, które zarówno publikowało teksty uznanych krytyków i twórców, ale także debiutantów. A takich miejsc, gdzie ktoś spoza lokalnych układów może coś opublikować w Polsce jest bardzo mało. Poza tym ten wiersz „Dlaczego…” był nieco przerażający, gdyż ukazał ogromną przepaść pomiędzy manifestującymi, a zwykłymi oczekiwaniami młodego pokolenia. Nastrój wiersza bardzo różnił się od tego ze znanej legendarnej powieści „Cudowna melina” Kazimierza Orłosia, w której też pojawił się motyw pochodu pierwszomajowego. W powieści Orłosia – w satyryczny sposób opisana została sprawa zawalonej trybuny z dygnitarzami i następstwa tego wydarzenia. Wspomniany wiersz Kuczkowskiego pokazał, że istnieje do dziś jakaś potrzeba pisania o dawnej epoce, gdyż przecież wielu współczesnych obywateli Polski urodziło się w poprzedniej epoce - a coroczne wspominanie pacyfikacji kopalni „Wujek” w mediach i częste emisje „Misia” S. Barei to za mało.

Książka Kuczkowskiego „Ruchome święta” zaprezentowała klasycyzm świadomy swoich ograniczeń, tzn. poeta nieraz wyszedł poza opcję klasycystyczną dbająca o wartości kultury śródziemnomorskiej, etykę, moralność, religię katolicką, dostojny styl i metafizykę której patronami w Polsce byli i są Czesław Miłosz i Zbigniew Herbert i spróbował też sprawy świata ująć z dala od namysłu kontemplacji i natchnienia. Czasem jego styl nieco zbyt mi przypominał innych współczesnych klasycystów np. Jarosława Klejnockiego, ale „Ruchome Święta” to tom na przyzwoitym poziomie mimo kilku średnich wierszy i na pewno zasługuje na uwagę czytelnika współczesnej poezji.

 

Krzysztof Kuczkowski, Ruchome święta, Biblioteka „Toposu” 2017